Rwanie bzu
Miesiąc maj nieodzownie kojarzy mi się z kwitnącym i bajecznie pachnącym bzem. Zapewne dlatego, że u mojej mamy w ogrodzie jest kilka krzewów bzu. Zawsze tam był, i pamiętam, że już jako dziecko bardzo lubiłam jego zapach, który roznosił się po całym ogrodzie. A teraz, kiedy jestem u mamy i bez rozkwita, to nie mogę przejść obok niego obojętnie, muszę rwać:) A rwąc zawsze dźwięczą mi w uszach słowa wiersza Juliana Tuwima "Rwanie bzu" To chyba jedyny wiersz ze szkoły, który zapadł mi w pamięć:
Narwali bzu, naszarpali,
Nadarli go, natargali,
Nanieśli świeżego, mokrego,
Białego i tego bzowego.
Liści tam - rwetes, olśnienie,
Kwiecia - gąszcz, zatrzęsienie,
Pachnie kropliste po uszy
I ptak się wśród zawieruszył...
Nadarli go, natargali,
Nanieśli świeżego, mokrego,
Białego i tego bzowego.
Liści tam - rwetes, olśnienie,
Kwiecia - gąszcz, zatrzęsienie,
Pachnie kropliste po uszy
I ptak się wśród zawieruszył...
Choć wiem, że w domu nie postoi on długo, fakt, że mogę zabrać ten zapach ze sobą powoduje, że ulegam impulsowi.
Zapach bzu przywołuje letnie wspomnienia z dzieciństwa. A dzieciństwo kojarzy mi się z beztroską, z dniami spędzanymi w ogrodzie, z zapachem skoszonej trawy, z wiecznie schodzącą skórą z nadmiernie opalonego nosa:) Już wiem, że u siebie na działce też kiedyś posadzę bez, blisko domu, tak, by po otwarciu okna jego zapach roznosił się po całym domu.
***
A to moje ulubione perfumy, oczywiście o zapachu bzu. Najdziwniejsze jest jednak to, że ich zapach "kręci mnie" tylko na wiosnę, kiedy wszystko rozkwita i budzi się do życia. Później bez żalu odkładam je na półkę, by z wielką przyjemnością powrócić do nich kolejnej wiosny.
Uwielbiam zapach bzu. U mnie w ogrodku na wsi tez mielismy piekny zapach i kolor fioletu, ktory stal sie moim ulubionym kolorem, byc moze od tego wlasnie bzu? Pamietam jeszcze jasmin ze swoja wonia, ktora szalala zazwyczaj wieczorem po zachodzie slonca i oczywiscie majowe konwalie takie kruche, ale powalajace swoim wygladem i zapachem...te wspomnienia beda ze mna wedrowac do konca.Dzieki Elu za twoj blog :)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że mamy bardzo podobne wspomnienia z dzieciństwa:) Ja też pamiętam zniewalający zapach jaśminu, tyle że gdzieś, kiedyś ten krzew został wycięty i nigdy więcej już nie natknęłam się na niego, a bez jest do dziś:) To niesamowite jak, wydawać by się mogło, nieistotne drobiazgi z dzieciństwa, zostają w zakamarkach naszej pamięci na całe życie...
OdpowiedzUsuń