W świątecznym nastroju
Kochani, dziś prezentuję Wam moją ostatnią świąteczną dekorację. Choć przyznaję, że w mojej głowie wciąż rodzi się wiele nowych pomysłów, to wiem również, że w tym roku nie mam już szans na ich realizację. I dobrze, może w przyszłym roku będzie więcej okazji, by je pokazać:)
Dziś też po raz ostatni zapraszam Was też na nasz balkon. Oj, ile razy był on już obfotografowany! Tak się jednak składa, że przy tej pogodzie, jaką mamy, nie ma szans na jasne zdjęcia w naszym mieszkaniu. Spakowałam więc moje eksponaty i przeniosłam się na jedno przedpołudnie na balkon :)
Dziś przede wszystkim chciałam Wam pokazać moje uszytki:) Wciągnęło mnie w ostatnich tygodniach szycie i to bardzo. A efektem mojej ciężkiej, ale zazwyczaj jakże przyjemnej pracy są dwa skrzaty (widziałam je na paru blogach i bardzo mi się spodobały, postanowiłam więc spróbować uszyć je sama. I choć daleko im do ideału, przyznaję, że darzę je wyjątkowym sentymentem:)
Na co dzień siedzą sobie na kuchennej półeczce albo parapecie i uśmiechają się do mnie, jakby chciały powiedzieć: nie martw się, wszystko będzie dobrze. No i ta ich energetyzująca czerwień!
***
Konik na biegunach, a właściwie renifer, widoczny na zdjęciach, dołączył do moich uszytek w ostatnich dniach, podobnie zresztą jak anioł, widoczny obok niego na zdjęciu poniżej.
Z reniferem było o tyle łatwiej, że miałam formę na jego wykonanie. Tak wygląda on w oryginale w książce, od której zaczęła się moja przygoda z szyciem maskotek
Zdjęcie pochodzi z książki "Dekoracje na Boże Narodzenie"
A tak prezentuje się w moim wykonaniu
***
Natomiast pomysł na uszycie anioła zrodził się w mojej głowie podczas przedświątecznych zakupów. Zobaczyłam kiedyś w sklepie pięknego porcelanowego anioła, który był niebotycznie drogi i pomyślałam, że przecież podobnego można uszyć samemu. Zaczęłam przeglądać internet i oczywiście znalazłam mnóstwo pięknych aniołów Tilda. No i wtedy dopiero się zaczęło! Wiedziałam, że muszę coś takiego uszyć, udało mi się zdobyć formę, a ponieważ czasu miałam już bardzo mało i bałam się, że nie zdążę i nie wiedziałam też, czy sobie z nim poradzę, zrobiłam jego uproszczoną wersje, bez nóg. Poza tym chciałam żeby stał. Uff, ostatecznie udało mi się skończyć go na czas. I choć, muszę przyznać, że wszystkim się on podoba, ja póki co , za każdym razem, gdy na niego patrzę to mam ochotę pogrozić mu palcem. Bo tylko ja wiem, ile kosztował mnie czasu i pracy. Nawet nie chodzi o uszycie samego anioła, ile o zrobienie mu twarzy, a szczególnie włosów i uszycie sukienki. Tak to już jest, kiedy udaje się, że umie się szyć, a jak przyjdzie zrobić coś bez formy, czy wykroju, to wychodzą na jaw wszystkie braki:) No ale ostatecznie udało się i anioł jest świąteczną ozdobą mieszkania:)
***
A w tle nasza mała choineczka i wieniec adwentowy, ubrane również w uszyte przeze mnie serduszka i upieczone ostatnio pierniczki.
I tak oto ostatecznie, na święta w moich dekoracjach po raz drugi z rzędu króluje kolor czerwony. Jest energetyzujący i po prostu pasuje mi do świątecznego wystroju. Ale przyznam, że już od dawna"chodzi" też za mną kolor niebieski w połączeniu z białym i srebrnym. Nie wzgardziła bym też złotem i brązem. Może kiedyś zaszaleję i zmienię całkowicie dekoracje, ale póki co, dobrze jest jak jest:)
Kochani tym postem żegnam się z Wami w tym roku
Życzę Wam pięknych, radosnych, spokojnych, spędzonych z najbliższymi, świąt Bożego Narodzenia, a w Nowym Roku samych słonecznych, pełnych optymizmu dni:)
Do Siego Roku!