Przewrotnie
Od kilku dni zachwycam się pogodą. Lubię taką zimę. Kiedy świeci słońce, nie przeszkadzają mi nawet 15-sto stopniowe mrozy. Przypominają mi się czasy mojego dzieciństwa...
Wprawdzie za zimno jest na spacery z dziećmi ale rekompensujemy sobie to stojąc w oknie i pozwalając by ciepłe promyki słońca ogrzewały nasze buzie. Słońce dodaje energii i przywraca uśmiech.
To nic, że akumulator w moim samochodzie zbuntował się i odmówił - w tak mroźne dni - dalszej współpracy, przecież i tak rzadko teraz wychodzę z domu. A wszystko za sprawą Toli, która jest wielką fanką moich cyców i nie lubi, gdy znikają jej z pola widzenia:) A jeśli już uda mi się "wyskoczyć" na chwilkę, to cieszę się, że wreszcie mam okazję założyć ciepłe skarpety, szalik, czapkę i rękawice, które leżały bezużytecznie, ziewając z nudów przez całą zimę.
Czy mi nie tęskno za wiosną ? - spytacie.
Ależ tęęęęskno. I to jak!
Ale mam już dość szarych, pochmurnych i nijakich dni, których tak wiele było tej zimy. A i marzec lubi być kapryśny i deszczowy, dlatego tak cieszy mnie to słońce, które stawia na nogi i nastraja pozytywnie do życia. I do póki świeci, wybaczam nawet te drakońskie mrozy. Zresztą, ma to swój urok, a i pomorze wytępić kleszcze i inne paskudztwo.
Widok z okna, z mojej byłej pracy
Widok z okna naszego nowego domu, którego urządzanie powoli dobiega końca:)
Pozdrawiam Was ciepło:)