O tym, że czas szybko leci i, że najlepiej widać to po dzieciach, wiedzą chyba wszyscy. Ja widzę to teraz także po tym, jak dawno nie było mnie na tej zakładce mojego bloga:)
W sierpniu nasz synek skończył dwa i pół roku. I o ile pierwszy roczek pamiętam bardzo dokładnie, o tyle ostatnie półtora jakoś tak zlało się w jedną całość. Choć oczywiście pewne etapy jego rozwoju były bardzo widoczne.
Najbardziej charakterystyczny, to słynny bunt dwulatka, który nadal czasami nas dopada, ale najgorsze chyba mamy już za sobą. Dobrze jest trochę poczytać na ten temat by mieć choć podstawową wiedzę, dlaczego nasze dzieci z aniołków zmienią się w diabełki. I że to nie ich wina i nie chodzi o to, że chcą nam zrobić na złość, a jest to jedynie efektem nie radzenia sobie z emocjami. Kiedy to zrozumiałam, zrobiło się łatwiej. Nauczyłam się przeczekiwać jego napady złości i nie krzyczeć, choć oczywiście własne emocje też czasami trudno poskromić i nad nimi zapanować.
Kolejnym, jakże ważnym etapem rozwojowym, na jego drodze do dorosłości, był fakt, że zaczął mówić. A było to jeszcze przed jego drugimi urodzinami. Pamiętam to jak dziś, choć w grudniu będzie już rok, jak zaczął wypowiadać najpierw pojedyncze słowa, zaledwie kilka, potem coraz więcej, aż w wkrótce zaczął łączyć je w pary. Pamiętam, że w ciągu tych pierwszych trzech tygodni zrobił niesamowite postępy. Dziś mówi aż za dużo::):) Szybko też zorientowałam się - czemu to mnie już nie dziwi? - że w mowie naśladuje nas. Na przemian, zwłaszcza na początku, słyszałam wypowiadane po dziecinnemu własne i męża słowa. Czasami przy tej okazji bywało zabawnie, innym razem wytrzeszczałam ze zdziwienia oczy skąd on zna takie hasła? Oto kilka przykładów, jak dziecko może nas zaskoczyć:
Nigdy nie zapomnę jak pewnego razu w sieciówce na zakupach gdy pakujemy zakupy do torby, bo mój synek, oczywiście chętnie mi pomaga, mówi na koniec na cały głos do pani obsługującej nas dziękuję. I nic, pani zaczęła już obsługiwać następną osobę w kolejce. I nagle słyszę jak moje dziecko, głośno i wyraźnie, tak, że nie tylko pani za ladą, ale również wszyscy w kolejce go słyszą, mówi, pseciez powiedziałem dziękuję. Dopiero wtedy pani zareagowała, uśmiechnęła się i też mu podziękowała, co bardzo ucieszyło synka i wyszedł ze sklepu zadowolony. A ja zaczęłam się zastanawiać, po kim on jest taki stanowczy, bo raczej nie po mnie.
Innym razem gdy jesteśmy z synkiem na zakupach w czasie gdy ja pakuję siatki i płacę, mój synek ucieka mi nagle na zewnątrz. Wybiegam za nim wielce zdenerwowana, dopadam na parkingu i tłumaczę dlaczego nie może tak robić i jakie to jest niebezpieczne. Mówię i mówię, zastanawiając się jednocześnie, jak do niego dotrzeć, gdy nagle mój syn, który do tej pory milczał patrzy na mnie i mówi: mama pseplasam. Nie chciałem. Jak wrócimy do domu to cię psytulę.
***
Raz, gdy długo nie wychodziłam z toalety, słyszę nagle zapytanie mojego dziecka:
- mama wsystko dobze?
- Tak, - odpowiadam - poczekaj jeszcze chwilkę, zaraz wyjdę tylko zrobię siusiu. Na co mój synek staje nagle w drzwiach łazienki i mówi wielce zdziwiony:
- Mama, ale jak, pzeciez ty nie mas siusiaka?
***
W pewien deszczowy dzień, których niestety w tym roku mamy zbyt dużo, moje dziecko pozostawione na chwilę samo sobie, chodzi po kuchni w kółko i słyszę jak powtarza wielce znudzony:
- Ale nudno dzisiaj w domu.