Maj - kartki z kalendarza

Maj... jak szybko przeminął...
Jest prawdopodobnie najpiękniejszym miesiącem w roku i aż żal, że znów trzeba będzie czekać na niego cały rok. Lubię maj (a ktoś nie lubi?) z jego budzącą się do życia przyrodą, z soczystą zielenią, z zapachami kwiatów roznoszącymi się wokół nas. W tym roku maj nas rozpieszczał. Podobnie zresztą jak i kwiecień. Było cudnie, ciepło i słonecznie. Iście letnie temperatury,  czyli to co lubię najbardziej;)  Dobrze chociaż, że w tym codziennym ferworze w jakim ostatnio żyję (budowa, przygotowania do przeprowadzki), z racji pracy, jaką teraz wykonuję (tak, tak, opieka nad dziećmi to też praca, i to ciężka), nie zabrakło spacerów i chwil spędzonych na świeżym powietrzu. To największe zalety bycia mamą:) Zabrakło go natomiast na to, by podzielić się z Wami pięknymi chwilami. Ileż to razy zabierałam się za pisanie posta! Niestety, tutaj czas mnie pokonał. I tak będzie pewnie do czasu, aż uporam się z przeprowadzką i ogarnę nowe miejsce do życia. A dziś, podsumowanie maja. 

***

 DŁUGI WEEKEND MAJOWY, podobnie zresztą jak i pozostałe majowe weekendy, miną mi na sprzątaniu budowy. A swoją drogą to niesamowite jak wiele pracy jest na etapie wykończenia. To na prawdę najbardziej trafna nazwa tego etapu budowy:) Kiedy tam był już koniec prac budowlanych! Niby wszystko gotowe, a wciąż wychodzą nowe rzeczy, które pasowałoby zrobić zanim zamieszkamy tam z dziećmi. Na szczęście pomaga nam rodzina moja i męża, bo bez tego chyba przenieślibyśmy się dopiero na zimę:)
Na chwilę obecną zostało nam założenie gniazdek, żyrandoli i karniszy. I to chyba tyle. No i oczywiście umeblowanie, ale to będzie się odbywało etapami. Pomijam już zupełnie fakt, że na zewnątrz pracy jest na całe lato, jak nie dłużej, ale tym zajmiemy się już po przeprowadzce.

A w wolnych chwilach pakuję rzeczy w naszym tarnowskim mieszkaniu. I ogarnia mnie sentyment do tego miejsca. Bo to tu upłynęły nam pierwsze lata naszego małżeństwa, chyba najbardziej beztroskie, tu uczyliśmy się wspólnego z mężem życia. Tu przychodziły na świat nasze dzieci... Tu, na osiedlowym placu zabaw dzieliłam się radościami i troskami z innymi mamami i zawierałam nowe znajomości. I w końcu to tu biegałam, jak szalona na wyprzedaże, bo miałam 5 min drogi, do moich ulubionych sklepów  wnętrzarskich... Jest co wspominać:) Wiem, że już nigdy nie będzie tak samo, i choć cieszę się z tej przeprowadzki, trochę mi żal, że nie można zatrzymać czasu...




 MAJOWE ZACHWYTY
Mimo licznych obowiązków, starałam się nie przegapić tego cudnego czasu. I udało mi się raz czy dwa chwycić za aparat fotograficzny, by zatrzymać piękno budzącej się do życia przyrody. A swoją drogą, szkoda, że nie można w ten sam sposób uchwycić zapachów. Bo maj pachnie cudnie: w ogrodzie, w parku, na łące czy w lesie.







 NINIEJSZYM SEZON TRUSKAWKOWY OGŁASZAM ZA ROZPOCZĘTY
Truskawki...kolejny powód by kochać maj:)

Mój synek niejadek na szczęście uwielbia truskawki, a ja wreszcie mogę odetchnąć z ulgą i zasypiać spokojnie, bez kołatania w mojej głowie dziwnych myśli (które często towarzyszą mi poza sezonem truskawkowym), że moje dziecko chodzi głodne, a ja jestem najgorszą matką na świecie. Tak więc ja przestaję się wysilać w kuchni, a moje dziecko zaczyna wreszcie coś zjadać z uśmiechem na twarzy:) A truskawki serwowane są u nas na wszystkie możliwe sposoby. Są więc pierogi z truskawkami, truskawki z makaronem, koktajle truskawkowe, desery truskawkowe no i to, co lubimy najbardziej: ciasto z truskawkami:)




DZIEŃ MATKI


Przez całe swoje dorosłe życie, jestem pełna podziwu dla mojej Mamy, ale od kiedy sama jestem mamą i na własnej skórze doświadczam trudów macierzyństwa i życia w ogóle, ten podziw wzrósł wielokrotnie. I nie mogę się nadziwić, jak udało się mojej Mamie pogodzić pracę zawodową z wychowaniem czwórki dzieci, i z pracą na roli.  Czy ich doba była dłuższa od naszej? Uczę się więc nie narzekać na brak czasu. Jest jak jest. Tak jak wszyscy mam do dyspozycji 24 godziny na dobę. Najważniejsze to nie dać się zwariować i cieszyć się z małych rzeczy. A jest wiele powodów do radości. Choćby to, że moje dzieci są zdrowe. Moja mała dziewczynka ma już 5 miesięcy! Jest pogodnym, uśmiechniętym dzieckiem, a mój synek to prawdziwy odkrywca. Dociekliwy, zadający tysiące pytań w wiecznym ruchu i wiecznie zbuntowany (czy to nie za wcześnie?). Jednak macierzyństwo to na codzień prawdziwa harówka. I nigdy nie można wziąć od niego urlopu, ani nie ma tu długich weekendów, ani wolnych weekendów w ogóle. Jest za to praca 24 godziny na dobę przez 365 dni w roku. I choć czasami człowiek marzy o chwili spokoju  czy o dniu wolnym od obowiązków, czy odpowiedzialności, to nie ma zmiłuj się.
 
Czasami, kiedy tak patrzę na te moje szkraby - choć staram się CIESZYĆ Z KAŻDEJ CHWILI TU I TERAZ -  marzę o dwóch rzeczach. Po pierwsze, byśmy mogli już grywać razem w gry planszowe albo wyjść razem do kina, a po drugie, hmm to tak sobie marzę, aby doczekać czasów, kiedy moje dzieci będą wpadać do mnie na kawę.  Tak jak teraz ja jadę do Mamy, i Mama robi mi najlepszą kawę na świecie, tak ja marzę, że będę siedzieć sobie z dorosłymi już dziećmi na tarasie, pić kawę i rozmawiać ot tak, o życiu. A ja nie będę już nic musiała. Nie będę musiała ich wychowywać, pouczać, nakazywać, zabraniać, grozić palcem, "zaganiać" do spania, ani karmić. Nie będę musiała być konsekwentna!
 No, sielanka po prostu:)


I w takim rozmarzeniu żegnam się z Wami dziś, do kolejnego, mam nadzieję szybszego niż ostatnio,napisania. Trzymajcie się ciepło:)








Share this:

JOIN CONVERSATION

22 komentarze:

  1. Maj jest cudowny. Kwitnący, pachnący i ciepły. To czas wielu uroczystości. Moich i córki imienin i oczywiście obchodzony w tym czasie -Dzień Matki. I jak nie kochać tego miesiąca.
    Pozdrawiam póki co jeszcze majowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ślę spóźnione, ale najlepsze życzenia imieninowe:)Pozdrawiam

      Usuń
  2. Cudownie było przeczytać jak minął Ci maj... coś w tym jest, że mamy czują niepokój, że ich dzieci chodzą głodne. Moja najmłodsza córka je bardzo mało owoców... bo też niewiele z nich lubi. Uwielbia za to arbuza i potrafi go jeść kilogramami :-) Kiedy pojawi się na dobre... ja także odetchnę z ulgą;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że są te owoce sezonowe, bo są smaczne i zdrowe i każdy znajdzie coś dla siebie:)

      Usuń
  3. Cudowny Elu jest Twój maj :) Masz piękną rodzinkę :) Też bardzo lubię maj, to jeden z moich ulubionych miesięcy :).
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu:) I też ślę pozdrowienia i życzę pięknego czerwca:)

      Usuń
  4. Wiesz właśnie mi uświadomiłaś, że ja nie do końca mam takie odczucia ze swoim mieszkaniem... tzn. bardzo je lubię i na pewno bym za nim tęskniła, mimo, że ma trochę wad ;) ale to nie pierwsze miejsce w którym mieszkaliśmy... i może to dlatego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może z poprzednim masz? Bo przecież każdy ma jakieś miejsca, które darzy szczególnym sentymentem. A możne to ja jestem zbyt sentymentalna?:)

      Usuń
  5. Elu, bardzo się cieszę, że już niedługo będziemy czytać Twoje posty z nowego miejsca. Uwielbiam nowości :) Dzieciaczki są cudowne, fajnie wyglądacie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Ala, co za niespodzianka spotkać się z Tobą, dla odmiany, w wirtualnym świecie;) Mam nadzieje, że jeszcze spotkamy się w realu przed moją przeprowadzką i wypijemy kawę:) A o nowym miejscu, będziesz nie tylko czytać na blogu, ale też kiedyś mnie odwiedzisz:) Buziaki

      Usuń
  6. Przecudny tekst i piękne zdjęcia. ja kocham w maju piwonie. A właściwie to przyglądam się przyrodzie od powrotu do Polski, bo wcześniej ta angielska była jednak nieco inna, a jeszcze wcześniej byłam o wiele bardziej egocentryczna by cokolwiek zauważyć... Co do ostatniej wzmianki o Twoich marzeniach to podziwiam Cię za nie. Ja osobiście boję się takich czasów. Mam zamiar ich doczekać, ale płakać mi się chce, że czas tak szybko biegnie i nie da się go zatrzymać. Mój Dawidek ma za 2 tygodnie roczek. Ledwo pamiętam jak wyglądał jak miał pięć miesięcy... Mam dużo obowiązków i także pragnę odpocząć, ale jakoś wolałabym, żeby to bycie mamą małych dzieciaków trwało wiecznie. Mam chyba jakiś "kryzys odczuwania czasu". Pozdrawiam :) I cudownego czerwca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Patrycja, czas biegnie zdecydowanie za szybko, ale moja przewrotna natura sprawia, że czasami marzę o takich właśnie rzeczach. Choć nie ma na świecie nic piękniejszego niż przytulanie się do moich dzieci to myślę, że relacje z dorosłymi dziećmi też są fajne:)

      Usuń
  7. też miałam takie myśli przeprowadzając się z mieszkanka w bloku do dużego domu, to chyba normalne:) powodzenia w przeprowadzce:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Uff, dobrze, że jeszcze ktoś tak ma, jak ja, bo już się bałam, że jestem zbyt sentymentalna:)
    Dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. To fakt - maj jest piękny :)
    I nie da się temu zaprzeczyć.
    Ciacho prezentuje się wyśmienicie. Mniam.
    I chyba zawsze, gdy nadchodzi zmiana to trochę żale tego starego, ale zmiany są dobre i potrzebne.
    Pozdrawiam serdecznie Elu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Sówko, gdy nadchodzi nowe, to robi się żal tego starego, ale zmiany w życiu są nieuniknione. Oby zawsze one były na lepsze!

      Usuń
  10. Maj to faktycznie piękny miesiąc...piękny i pachnący :D Zdjęcia cudne, a najpiękniejsze to ze wspaniałym psiskiem i azalią. Azalia to Juanita, jeśli się nie mylę? Poluję na nią, bo podoba mi się bardzo :D A ciasto tak apetycznie wygląda, że muszę zrobić podobne, jeszcze z truskawkami nic nie robiłam w tym sezonie :D
    Pozdrawiam serdecznie, Agness :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Agness, nie wiem niestety jaka to azalia kwitnie w ogrodzie mojej mamy. Mama ma wiele różnych krzewów azalii, bo bardzo je lubi, ale niestety, jak sama mówi, są tam od tak dawna, że nie pamięta już nawet jak się nazywają:( Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham maj, to chyba najpiękniejszy miesiąc w roku! :) masz śliczną rodzinkę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Sentymenty sanajgorsze,niby wiadomo, ze idzie lepsze, a jednak cos w srodku kluje

    OdpowiedzUsuń
  14. Elu! Ależ cudownie zobaczyć jak Wam minął miesiąc. Nawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem, jeżeli chodzi o pisanie postów. Cały dzień myslę o tym, że wieczorem usiadę i napiszę, a wówczas dzieje się coś nieoczekiwanego!

    Ogromnie gratuluję Wam przeprowadzki. Najpiękniejszy czas przed Wami. Na pewno nerwówka, ale też chwile radości. Dom zbudowany, teraz tchniecie zycie w niego. Sobą i dodatkami. Akapit o Mamie i o pożegnaniu miejsca obecnego zamieszkania wzruszył mnie mocno.

    Ściskam Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Z przyjemnością przeczytałam Twój wpis siedząc z kawą na balkonie. Czekam na fotorelację z nowego domu. A swoją drogą Tarnów jest jednym z niewielu miast, w którym mogłabym zamieszkać. Pięknego weekendu:-)

    OdpowiedzUsuń