Co było...co jest...co będzie?
Te ostatnie dwa tygodnie zleciały mi jak z bicza strzelił. Niby mniej obowiązków, niby więcej czasu wolnego ale tak wybiłam się z mojego rytmu dnia, iż miałam wrażenie, iż czas dosłownie przecieka mi przez palce. A kiedy nic kreatywnego nie robię, a dni zlatują mi na niczym, zaczynam się złościć. Może więc dobrze, że od poniedziałku wszystko wróciło do normy?
***
Miałam nie robić podsumowań i postanowień noworocznych, ale ostatnio spojrzałam wstecz do moich postów dokładnie sprzed roku (możecie o nich poczytać tutaj) i pomyślałam sobie, że, i podsumowania, i postanowienia czy chociażby przygotowanie sobie zarysu planu na przyszłość, a potem sprawdzenie, co z tego udało się zrobić, a co nie, jest bardzo pomocne, bo wprowadza ład w nasze życie.
Tak więc jeżeli chodzi o miniony rok to był on bardzo pracowity. Mój czas podzielony był pomiędzy dziecko i budowę domu i właściwie to te dwie sprawy wysuwały się na prowadzenie w ciągu całego roku. Czyli było dokładnie tak, jak przewidziałam. Myślę, że w tym roku będzie podobnie. Chciałabym żeby ten rok NIE BYŁ GORSZY od poprzedniego. Jedna rzecz mnie tylko martwi... Rok temu narzekałam na brak czasu i miałam nadzieję, że jest to stan przejściowy, ale z tego co widzę, chyba nie tak krótkotrwały i przejściowy jakbym sobie tego życzyła.
Brak czasu...chyba wszyscy na niego cierpimy ale ja wciąż szukam przyczyny tego stanu. Jak zmieścić się w dobie z tym wszystkim, co chcę zrobić? A może to nie czasu mam za mało, tylko zbyt wiele rzeczy chcę zrobić? Zastanawiam się, czy ten brak czasu to nie jest trochę moja wina? Może powinnam sobie niektóre rzeczy odpuścić? Albo czy to nie jest tak, że jestem złą organizatorką czasu? Wysłuchałam kiedyś, w jakiejś nocnej audycji w radiu, jak jakiś facet wymądrzał się i mówił, że kobieta, która nie ma czasu dla siebie jest po prostu złym menadżerem, bo nie umie delegować zadań. Litości!!! Jak mam delegować zadania i na kogo, skoro mąż jest albo w pracy, albo na budowie, a moje dwuletnie dziecko, choć od małego uczę go samodzielności, raczej nie poodkurza mieszkania, ani nie przygotuje sobie samo obiadu. Może kiedyś, jak dziecko podrośnie, wybudujemy dom, będzie łatwiej, ale póki co, myślę, że w tym roku jeszcze tego czasu będzie mi bardzo brakowało.
Brak czasu...chyba wszyscy na niego cierpimy ale ja wciąż szukam przyczyny tego stanu. Jak zmieścić się w dobie z tym wszystkim, co chcę zrobić? A może to nie czasu mam za mało, tylko zbyt wiele rzeczy chcę zrobić? Zastanawiam się, czy ten brak czasu to nie jest trochę moja wina? Może powinnam sobie niektóre rzeczy odpuścić? Albo czy to nie jest tak, że jestem złą organizatorką czasu? Wysłuchałam kiedyś, w jakiejś nocnej audycji w radiu, jak jakiś facet wymądrzał się i mówił, że kobieta, która nie ma czasu dla siebie jest po prostu złym menadżerem, bo nie umie delegować zadań. Litości!!! Jak mam delegować zadania i na kogo, skoro mąż jest albo w pracy, albo na budowie, a moje dwuletnie dziecko, choć od małego uczę go samodzielności, raczej nie poodkurza mieszkania, ani nie przygotuje sobie samo obiadu. Może kiedyś, jak dziecko podrośnie, wybudujemy dom, będzie łatwiej, ale póki co, myślę, że w tym roku jeszcze tego czasu będzie mi bardzo brakowało.
Tak już jest, że często czas zmusza nas do wybierania pomiędzy rzeczami ważnymi i... bardziej ważnymi.
Czy w ogóle można wygrać walkę z czasem? Można spróbować go trochę oszukać, można z nim walczyć, ale raczej z nim nie wygramy. On i tak upłynie. Jedyne co naprawdę możemy zrobić, to dobrze go spożytkować. Dobrze przeżyć swoje życie. Ale myślę, że to także oznacza, żeby sobie czasem umieć odpuścić. Przestać nieustannie się spieszyć, bo gdyby się tak zastanowić, to okazuje się, że wiele rzeczy, które zaprzątają naszą głowę nie jest wcale AŻ TAK ważnych jak nam się wydaje.
Tak więc moje postanowienia noworoczne to:
- nauczyć się odpuszczać
- nie spieszyć się nieustannie, nie spóźniać się nieustannie, nie robić dziesięciu rzeczy na raz, planować zajęcia REALNIE do możliwości czasowych oraz w miarę możliwości
- celebrować zwykłe chwile dnia codziennego bo to one czynią nasze życie szczęśliwszym.
Życzę Wam moi drodzy pięknego roku i spełnienia noworocznych postanowień:)
Piękne masz postanowienia :) Też się mogę pod tym podpisać :)
OdpowiedzUsuńa z tym chwaleniem dobrego - też tak czasem mam :P Strach mówić coś głośno ;)
:)Cieszę się, że nie jestem osamotniona w moich postanowieniach:)
UsuńCzasu nie oszukamy. Raczej korzystajmy z niego. A Tobie życzę realizacji postanowień.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:)
Pewnie masz rację, czasu nie oszukamy, choć czasami miałoby się na to ochotę...
UsuńPiękne sówki na kalendarzu :)
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne.
Sówka sówkę wszędzie dostrzeże:)
UsuńPiękne postanowienia! I dobre refleksje. też się tego uczę od jakiegoś czasu i jest coraz lepiej :) Obawiam się tyko, że po powrocie do PL ( o ile uda nam się w końcu wrócić...) nie będzie to takie proste...
OdpowiedzUsuńTo chyba nie od miejsca zależy, tylko od nas samych...Początki po powrocie na pewno nie są łatwe ale najważniejsze, to znaleźć swoje miejsce do życia. Pozdrawiam
UsuńElu, witaj w klubie mam (kobiet w ogóle) niemających czasu!
OdpowiedzUsuńTen facet, który wymądrzał sie w radiu, był chyba z innej planety ;) Nie przejmuj się nim...
Ja, podobnie, jak Ty, cierpię na chroniczny brak czasu :) W tym roku postanowilam wygospodarować go troszkę wiecęj na ... czytanie, bo tamten rok pod tym względem to była moja własna katastrofa :(
Życzę Ci, abyś mogła w spokoju zrealizować swoje postanowienia :)
Asia
Dziękuję Ci. Mam nadzieję, że się spełni:)
UsuńJa też uwielbiam czytać książki. I niestety też jest tragicznie z tym czytaniem ostatnio (również przez prowadzenie bloga) ale wierzę, że to przejściowa sytuacja i kiedyś wrócę do "pożerania" książek, czego i Tobie życzę:)
Na brak czasu najczęściej dobrym sposobem jest naprawa lub zmiana organizacji czasu. Pewne rzeczy można odpuścić sobie,pewne inaczej rozłożyć,unikać robienia wszystkiego na raz,zwłaszcza jeśli sytuacja naprawdę tego nie wymaga.
OdpowiedzUsuńPewno masz rację, ale właśnie to o czym piszesz, jest najtrudniejsze! Ja mam tendencje do robienia kilku rzeczy na raz, w efekcie czego okazuje się, że nic z rzeczy które zaplanowałam, nie zrobiłam do końca. No masz! Właśnie się przyznałam publicznie, jaką złą organizatorką czasu jestem. Ale ci, co mnie znają i tak dobrze o tym wiedzą...
OdpowiedzUsuń