O co tyle hałasu?
czyli o Walentynkach słów kilka
Co
myślicie o Walentynkach? Obchodzicie je? Lubicie to święto? A może uważacie, że
- jak wiele innych rzeczy - zupełnie niepotrzebnie przejęliśmy je z zachodu?
Jeżeli chodzi o
mnie, to muszę przyznać, że mam do tego dnia stosunek zmienny lub inaczej - umiarkowanie pozytywny. Z jednej
strony owszem zgadzam się z tym, że jest to święto nie nasze. Przejęliśmy je z zachodu, jak zresztą wiele innych rzeczy i mam wrażenie,
że przeszliśmy z jednej skrajności w drugą. Z nie obchodzenia go w ogóle, (bo
gdzie to, gdy jeszcze byłam dzieckiem, ktoś słyszał o Walentynkach?) do skrajnej jakiejś euforii związanej z tym dniem. W dużej mierze
"winne" są tu media, które nadały sztuczny rozgłos Walentynkom i
czasami odnosi się wrażenie, wręcz zmuszają do ich świętowania. Słuchając na
przykład pewnych stacji radiowych, już od co najmniej kilku dni odnoszę
wrażenie, że na świecie liczą się tylko Walentynki i to jak je będziemy świętować.
Odlicza się dni do nich, jakby co najmniej odliczało się dni do sylwestra. Śmieszy mnie to.
Pamiętam,
jak byłam już nieco starsza i zaczynało się głośno mówić o Walentynkach,
wszyscy zastanawiali się czy to święto przyjmie się u nas. W telewizji prawie,
że odbywały się debaty na ten temat:) Zdania jak zawsze były podzielone, ale
chyba mało kto spodziewał się takiego wzrostu popularności Walentynek. Ktoś
powie, to czysta komercja, chodzi przecież o sprzedaż. Pewno, że tak! Jak
zawsze i ze wszystkim na tym świecie. Ale podzielając trochę zdanie sceptyków,
z drugiej strony myślę sobie jednak że nie ma nic złego w świętowaniu
Walentynek. Chodzi tylko o to, żeby znaleźć tu złoty środek. Jak we wszystkim zresztą. Myślę sobie, że ten dzień sam w sobie jest radosny i
zabawny. I ma dobre przesłanie.
Dla wielu nieśmiałych to jedyna szansa na
wyrażenie swoich uczuć. Dla samotnych być może odkrycie, że jest ktoś, kto o
nich myśli. Dla zakochanych pewnie dzień ważnych wyznań. A dla sparowanych od
lat, gdzie blask miłości trochę zbladł, a codzienność wyparła wielkie
uniesienia i gorące wyznania, szansa na odświeżenie uczuć. Bo - bądźmy szczerzy
- która z nas nie lubi być obdarowywana? OK zgadzam się, najfajniej jest, gdy
nasz facet pamięta i rozpieszcza nas bez okazji. Ale jak często to się zdarza?
A my? Jak często rozpieszczamy naszych facetów bez okazji? Dlatego myślę sobie, że mimo wszystko powinniśmy cieszyć się
z Walentynek. Nie dać się zwariować, ale też nie udawać, że ich nie ma. Rozpieszczajmy się nawzajem. Jeżeli nie robimy tego bez okazji, to przynajmniej z okazji Walentynek:) W tym roku
jest o tyle fajnie, że Walentynki przypadają w niedzielę. Można więc świętować
wspólnie już od rana.
W moim
przekonaniu jest jeszcze jeden powód do świętowania. Wyglądam przez okno.
Paskudnie! U Was też tak szaro, zimno, wietrznie? No właśnie... i choćby
dlatego warto odczarować rzeczywistość. Choćby na jeden dzień. Każdy powód do
świętowania jest dobry. Bo nawet jeśli to takie nie nasze święto, i
skomercjalizowane, to przecież musiałabym być idiotką, żeby nie cieszyć się z
tego, że ktoś o mnie pamięta. Czekoladki czy bukiecik kwiatów zawsze poprawiają humor:)
0 komentarze:
Prześlij komentarz