W poszukiwaniu kolorów wiosny oraz kilka zaległych spraw

Moja systematyczność odnośnie pisania bloga mocno kuleje ostatnio. O ile do tej pory udawało mi się pisać na bieżąco, o tyle od nowego roku z niedowierzaniem patrzę na moją stronę roboczą bloga. A wszystko dlatego, że ostatnio nie udaje mi się dokończyć większości postów, które chcę opublikować. 
Czasami pojawia się w mojej głowie jakiś temat, którym chcę się z Wami podzielić, zaczynam więc pisać, ale zanim przybierze on formę, która nadawałaby się do opublikowania, pojawia się kolejny temat, którym się zajmuję i zwyczajnie brakuje mi czasu by dokończyć poprzedni. Albo post mam skończony ale nie mam do niego odpowiednich zdjęć i też czeka on na lepsze czasy, by się móc ukazać. 

Miałam na przykład napisać o tym jak żyje się z dzieckiem, które przechodzi bunt dwulatka. Na razie napiszę tylko tyle: ciężko się żyje i ciężko idzie mi dokończenie posta; o plusach i minusach życia w Polsce po powrocie z emigracji, bo w lutym minął kolejny roczek od kiedy zdecydowałam się zacząć nowe życie w kraju nad Wisłą:)  Ale wygląda na to, że na razie nie uda mi się dokończyć tego tematu :( 
Kolejny post, który miałam opublikować tuż po nowym roku dotyczy budowy domu, ale też jakoś nie idzie mi jego dokończenie. Z tym, że tutaj jest już nieco inna sprawa...

Czasami ktoś ze znajomych pyta mnie dlaczego tak mało piszę o budowie domu? No cóż, Ten blog powstał, by pisać tu o rzeczach ulotnych, przyjemnych i kobiecych. Kiedy wchodzę na mojego bloga chcę się zrelaksować i odpocząć. Tymczasem budowa domu, to nie tyle może ciężki temat, co mocno już przegadany i zwyczajnie nie chce mi się poświęcać kolejnej godziny, by o nim pisać. Bo jak się łatwo domyślić przez ostatnie miesiące w naszym domu praktycznie nie mówi się o niczym innym, tylko o budowie. Co już jest zrobione, jaka ekipa wchodzi następna, co trzeba kupić, ile to będzie kosztowało. Jakiego fachowca wybrać. Itd Tysiące problemów i decyzji, z którymi trzeba się zmierzyć. Po przewałkowaniu tych tematów z mężem, zwyczajnie nie mam już ochoty wałkować ich po raz kolejny na blogu:)  Poza tym muszę Wam się przyznać, że ten etap budowy dla mnie jest dość nudny. Nie znam się na tych rzeczach i nigdy nie będę znała. Ale obiecuję, że kiedy dobrniemy do urządzania wnętrza na pewno będę więcej o tym pisać:) 
 A propos urządzania wnętrza. Jakiś czas temu wybraliśmy się do Ikei (dawno tam nie byłam) i po raz kolejny stwierdziłam, że właściwie ten styl bardzo mi odpowiada. Wiem, że są tacy, którzy kochają ten sklep i tacy, którzy nie darzą go sympatią. Ja przyznam się szczerze, że bardzo lubię ich rozwiązania i praktycyzm, jedynie co, to dorzuciłabym do ich wnętrz więcej romantyzmu:)  W każdym razie po przejściu całego sklepu okazało się, że już urządziłam sobie i kuchnię, i salon, i łazienkę. To co dla mnie byłoby najważniejsze, to fakt, że decydując się na meble z Ikei, nie musiałabym się martwić, czy jedno z drugim będzie pasować. Poza tym ze mną jest tak, że czym więcej oglądam i czym większy mam wybór, tym trudniej mi się zdecydować. A potrafię być niezdecydowana! Oj potrafię! Może więc zostanę przy wnętrzu ikeowskim? Zobaczymy.

A obecnie praca na budowie nadal idzie pełną parą.  Po krótkiej zimowej przerwie, właściwie od połowy stycznia non stop coś się tam dzieje. Jak nie hydraulicy, to elektrycy. Potem ocieplanie dachu itd. W ten weekend też trzeba będzie "zakasać rękawy" i posprzątać trochę na budowie, bo od poniedziałku przychodzą tynkarze kłaść tynki i wylewki. A potem, to mam nadzieję, że będzie już z górki:)

 No dobrze, trochę się Wam wytłumaczyłam, trochę ogarnęłam zaległe sprawy, które mnie od jakiegoś czasu dręczyły,  a teraz przechodzę do zamierzonego tematu:)


ZAPROSZENIE DLA PANI WIOSNY

Do wiosny już bardzo blisko. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce różnie to bywa, gdyż wczesna wiosna bywa u nas kapryśna i w zmiennych nastrojach. Ale miejmy nadzieję, że w tym roku będzie nas rozpieszczała pogodnym niebem i wysoką temperaturą. Zanim jednak przyroda zazieleni się na dobre, a świat nabierze kolorów, minie jeszcze trochę czasu, dlatego robię wszystko aby na tym przedwiośniu, przynajmniej w moim najbliższym otoczeniu świat nabrał barw. To zapotrzebowanie na kolor jest teraz u mnie  bardzo widoczne. Nie tylko chętnie otaczam się kolorowymi przedmiotami, ale również z wielką radością wymieniam garderobę  na lżejszą, i - co najważniejsze - na bardziej kolorową. Już nie mogę się doczekać by założyć sandałki i zwiewną kolorową sukienkę:) Bo nic o tej porze roku, nie ładuje moich akumulatorów, tak bardzo jak kolory. Zresztą chyba większość z nas po długiej i szarej zimie potrzebuje dawki energii.



Najwięcej czasu spędzam w kuchni, tak więc szukania pozytywnej energii zaczynam właśnie od tego miejsca. Wyjęłam na wierzch moje stare, dobre, kolorowe filiżanki, które przez ostatnie miesiące były nieco zaniedbane, ale teraz coś czuję, że nadrobimy wspólnie zaległości:)  Już od samego patrzenia na nie robi mi się weselej:)




Kawa wypita w jednej z takich filiżanek i w towarzystwie pierwszych wiosennych kwiatów, które właśnie pojawiły się u nas w domu, smakuje dużo lepiej i daje dwa razy więcej energii :)


Wygląda na to, że nie tylko kobiety, ale również kwiaty lubią przeglądać się w lustrze:)



Mam nadzieję, że powoli ale systematycznie uda mi się wprowadzać w mieszkaniu kolejne wiosenne zmiany.  Wprowadzanie kolorów i kwiatów do wnętrza i na balkon, to również moje zaproszenie w stronę wiosny. Mam nadzieję, że jej się spodoba i szybko obudzi się z zimowego snu i zagości u nas na dobre:)

Share this:

JOIN CONVERSATION

19 komentarze:

  1. Kolory u Ciebie iście wiosenne :)
    I piękne prymulki, one są niewątpliwym zwiastunem wiosny.
    Pozdrawiam weekendowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I prymulki, i żonkile, i tulipany, i jeszcze parę innych kwiatów, które na wiosnę cieszą oko jak nigdy indziej:) Chyba wszystkie je kochamy. Ja nigdy nie mogę się im oprzeć gdy widzę je w sklepie:)

      Usuń
  2. Zrobiło się u Ciebie bardzo wiosennie :) Masz bardzo fajne kolorowe kubeczki :) Ja też od pewnego czasu wprowadzam zielone akcenty do kuchni. Prymulki są urocze, też je bardzo lubię :)
    Pozdrawiam ciepło :) Udanego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te kubeczki towarzyszą mi od dawna. Bardzo je lubię i o dziwo jakoś z nich nie mogę wyrosnąć:) Na szczęście okazuje się, że nie tylko ja tak mam, niektórzy z moich znajomych również najchętniej piją kawę czy herbatę właśnie z nich:)

      Usuń
  3. Mam to samo, szukam kolorów gdzie tylko się da. Poubiłam czerwień, dzisiaj szukałam też żółtych przedmiotów, potrzebuję tej energii płynącej z kolorów:) Ikeę uwielbiam. Gdybym mogła, urządziłabym w tym stylu całe mieszkanie. Szkoda, że nie mam okazji bywać często w tym sklepie, a może i dobrze ( w sensie finansowym) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolory są the best, szczególnie na wiosnę. Mnie aktualnie najbardziej ciągnie do żółtego. Co do Ikei, to mam dokładnie tak jak Ty:)

      Usuń
  4. Ach ten czas i te nasze małe rozrabiaki ;) Nie jest łatwo - ale pamiętaj nic na siłę :) a może z przyjściem wiosny pojawi się nowa energia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też rozglądam się za kolorami, aczkolwiek czerwień to nie jest kolor dla mnie akurat na wiosnę, ale przecież nie wszyscy jesteśmy tacy sami... ;)
    Ikea lubię, mam bardzo dużo mebli właśnie z tego sklepu. Są oczywiście i przeciwnicy tych mebli, że to masówki, że zbyt byle jakie... Oj tam, oj tam... Myślę, że żyjemy w czasach kiedy to meble nie muszą nam starczyć do końca życia, ale i liczy się też zawartość portfela, Ikea nie jest aż tak droga. Bynajmniej Ja jak szukałam nowych mebli do kuchni, byłam w innych sklepach, zrobiłam w nich zarys co chcę i kosztorys, to Ikea wyszła mi najtaniej.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zawsze wydawało się, że Ikea jest stosunkowo droga, ale gdy ostatnio zaczęliśmy się rozglądać za meblami do naszego nowego domu i poprosiliśmy o wycenę kuchni, która wydawała mi się całkiem zwyczajna, jedynie co, to nawiązywała stylem do kredensów babcinych (bo takie mi się podobają), to padła horrendalna kwota za jej wykonanie. Podobne w Ikei kosztują kilka tysięcy mniej. A obecnie mamy kuchnię z Ikei i się sprawdza rewelacyjnie

      Usuń
  6. Wiele ciekawych tematów zaczęłaś. Chętnie bym poczytała, ale nie będę Cie poganiała. Przyjdzie na nie odpowiedni czas. Co do wiosny to tak, gdzieś już pomału nadchodzi, trzeba się do niej przygotować - u Ciebie bardzo przyjemnie i kolorowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wierzę, że przyjdzie jeszcze odpowiedni czas na dokończenie moich postów. Nic na siłę:) A wiosna u Was w Anglii to chyba już w pełnym rozkwicie? Pamiętam z czasów gdy tam mieszkałam, że bardzo lubiłam marzec. W odróżnieniu od naszego, był bardzo zielony i pełen kwiatów. Najbardziej zapamiętałam - znajdujące się w pobliżu mojego miejsca zamieszkania - drzewa kwitnące na różowo. Nie wiem jak się nazywały, podobne były do naszych migdałowców (a może to te same?) rosły po obu stronach drogi, tworząc przepiękną alejkę. Widok jak z bajki:)

      Usuń
    2. Tak drzewa już kwitną na biało i różowo. Nie znam się na ich gatunkach więc nie wiem co to za drzewa :) Za niedługo pewnie pojawią się żonkile, mnóstwo ich czy to przy placu zabaw, czy przy ulicy czy gdzieś przy krzakach :) Szybsza wiosna wprawia w pozytywne uczucie, wiem, że w Polsce wiosna budzi się wolniej, ale warto jej wyczekiwać :)

      Usuń
  7. Wiosennie bardzo się zrobiło. :-)
    Śliczne, kolorowe foteczki, a co do pisania...odpoczniesz, zaległe sprawy zamkniesz i znowu wrócisz do częstszego pisania :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj chciałabym bardzo. Mam nadzieję, że uda mi się - tak jak to było do tej pory - pogodzić obowiązki z przyjemnościami, czyli z blogiem:)

      Usuń
  8. Zdjęcia pełne energii! Życzę tej energii również na co dzień - Tobie i sobie:)))
    ps. głowa do góry - po buncie dwulatka przychodzą kolejne bunty;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, bo energii nigdy za wiele. A wiesz, myślałam, że jak przeżyjemy ząbkowanie to będzie już z górki:)

      Usuń
  9. Ikeę bardzo lubię. Szukam tam inspiracji i ciekawych rozwiązań a także ładnych dodatków do mieszkania. Zwolenników tej sieciówki chyba jest wielu wystarczy pooglądać blogi. A i w sklepie można spotkać całkiem sporą grupę osób.
    Kolorowo u Ciebie i energetycznie.
    Pozdrawiam i życzę Ci realizacji swoich blogowych pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
  10. tak, pierwsze co trzeba zrobic, to powyciagac kolory, juz dosc tego snu zimowego

    OdpowiedzUsuń