Podaj cegłę, zbudujemy nowy dom

Dziś chciałam napisać kilka słów o budowie naszego domu. Właściwie to trudno ugryźć ten temat w jednym poście, ale nie chcę Was też zanudzać naszymi pracami... będzie więc krótko i na temat.


Prace budowlane ruszyły z początkiem kwietnia, a nasz niewielki domek, stanął gotowy wraz z dachem z końcem czerwca. A nie wierzyłam, gdy majster mówił mi, że są w stanie wybudować taki dom w kilka tygodni. Ale tak to już jest, że gdy wkracza ekipa budowlana, to z dnia na dzień widać efekty pracy. Dla nas był to trudny czas, bo wielu rzecz trzeba było dopilnować, a fakt, że nasze przyszłe lokum jest jakieś 100 kilometrów od obecnego naszego miejsca zamieszkania nie ułatwiał sprawy. Przy okazji okazało się, że mamy z mężem zupełnie inne podejście do wielu spraw. Ja na przykład mam duże zaufanie do ludzi i uważam, że jak ktoś się czymś zajmuje, to znaczy, że się na tym zna. Mąż ma nieco inne podejście i lubi sobie wszystkiego dopilnować.  No dobrze, może bujam trochę w obłokach, ale na szczęście mąż stąpa twardo po ziemi:) I jakoś przetrwaliśmy ten czas, a rosnące mury nowego domku dawały prawdziwą radość i satysfakcję. W końcu to największe - jak do tej pory - nasze wspólne przedsięwzięcie, nie licząc oczywiście naszego synka:)



Jeszcze trudniejszy był etap poprzedzający budowę czyli załatwianie wszystkich pozwoleń. Tak zwana papirologia. Brrrr gdyby to zależało tylko ode mnie poddałabym się już przy pierwszych trudnościach. A wiecie czego dotyczył największy paradoks? Pozwolenia na wykonanie wjazdu na działkę, czyli mówiąc potocznym językiem, potrzebowaliśmy pozwolenia na zrobienie mostka na działkę. Nie uwierzycie, ale uzyskanie takiego pozwolenia trwało dłużej niż uzyskanie samej zgody na budowę domu! A nasz przypadek nie był wcale jakiś skomplikowany. Uzyskanie zgody  z gminy, na wrzucenie rury w rów i zasypanie jej ziemią, bo do tego wszystko się sprowadzało, poprzedzone musiało być złożeniem w urzędzie mnóstwa papierków, mapek i innych śmiesznych dokumentów. Kompletny absurd.  Na szczęście, to już za nami. A po załatwieniu wszystkich spraw formalnych, ruszyliśmy z naszą budową pełną parą.

I tak, na jesień został zamknięty stan surowy czyli nasz domek dorobił się drzwi wejściowych (na razie tymczasowych) i okien. Ale przed nami wciąż masa pracy, tak więc czeka nas pracowita zima i wiosna i lato...

Wiecie co jest dla mnie najtrudniejsze w tym wszystkim? Decyzje! Budowa domu wiąże się z milionem decyzji. Tych bardziej i mniej ważnych. Ale każda jedna, pociąga za sobą kolejną.
Dam Wam taki śmieszny przykład mąż zapytał mnie kiedyś jaki robimy komin.
- Komin? - Zdziwiłam się.
- No komin. Czy w kolorze dachu, czy elewacji?
- Komin... no nie żebym nie wiedziała, że dom ma komin! Ale jak słowo daję nigdy wcześniej nie zwracałam uwagi na kominy.
No więc zaczęłam się przyglądać kominom i... tak mi zostało do dziś:) Dziś - śmieję się, że wiem nie tylko jakie mogą być kominy, ale i dachy i okna:) A wracając do naszego komina.W końcu postanowiłam trzymać się projektu, skoro tam wygląda to ładnie to i u nas podejrzewam, że się sprawdzi. Natomiast drzwi wejściowe mają dla mnie ogromne znaczenie. Te które oferują markety budowlane są nie w moim stylu. Bo mnie najbardziej podobają się drzwi typu skandynawskiego, najchętniej sprawiłabym sobie kolorowe. I dlatego marzą mi się w jakimś wyrazistym kolorze np granatowe, w kolorze butelkowej zieleni, albo czerwone. Na razie wszyscy patrzą na mnie, pukają się w czoło i pytają, do czego te drzwi będą mi pasowały. A ja się pytam, dlaczego muszą do czegoś pasować? Dlaczego nie mogą być po prostu akcentem przyciągającym uwagę? Ważne żeby nam się podobało.

A ja, przyznam się Wam, czekam teraz na urządzanie wnętrza domu, bo tu, w odróżnieniu od budowy domu, mam jakąś wizję i mniej więcej wiem jak chcę by był urządzony nasz domek. Lubię domy z duszą, z ciepłymi, jasnymi i przytulnymi wnętrzami..... ech rozmarzyłam się:) Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyjdzie. No właśnie, bo budowa domu i jego urządzanie jest sztuką kompromisu między dwojgiem ludzi :) 

Miało być krótko i na temat, a jak zwykle trochę się rozpisałam. Kończę więc na dziś moje wywody i pozdrawiam Was cieplutko.




Share this:

JOIN CONVERSATION

14 komentarze:

  1. Ciekawa jestem efektu końcowego urządzonego domu :)
    A jeśli chodzi o drzwi wejściowe to mnie zainspirował post Kasi z kreatywnego życia, może Ci się przyda :)
    http://kreatywnezycie.blogspot.com/2016/09/budowa-domu-drzwi-wejsciowe.html
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja też jestem ciekawa efektu końcowego:) I dzięki za namiary na posta, na blogu Kasi, miałam okazję już go przeglądnąć. I podzielam jej gust odnośnie drzwi:) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ale szybciutko lecicie z domem :) Czekam na kolejne wpis z zdjęciami domu. Budowa na odległość - znam. Wprawdzie nie mamy aż tak daleko jak Wy, ale swój dom buduję na telefon :P A sprawdzanie prac następuje tylko w weekendy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo się zastanawialiśmy odnośnie tej budowy i jakoś nie mogliśmy się za nią zabrać, ale jak już ruszyliśmy, to rzeczywiście, pełną parą. Mam nadzieję, że dalej też nam tak szybko pójdzie. A przy budowie na odległość, telefon jest nie do przecenienia:) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Uuu to pięknie:) Mi się zawsze marzyła budowa domu:) Skończyło się na tym, że kupiliśmy gotowy, bo tu w UK chyba byśmy z torbami poszli;)

    Ps. Przy remontach też kompromis porządany - wiem coś o tym;)) Mamy z MęŻem często inne wizje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się zawsze marzyło życie w domku, ale jego budowa już niekoniecznie:) Pewnie kupić dom byłoby prościej, ale mieliśmy swoją działkę więc tak jest zdecydowanie taniej. Ale za to więcej problemów i decyzji do podjęcia, bo już przy wyborze projektu był kosmos. Tak, że ciesz się, że kupiliście gotowy domek, zawsze to mniej kompromisów do zawarcia:):):)
      Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  4. Jakbym miała dom też bym chciała mieć fajne drzwi wejściowe - więc masz moje wsparcie duchowe w tym temacie ;)
    a z tym zaufaniem do ludzi, też tak mam - choć podchodzę do drugiego człowieka z dużym dystansem, to jeśli zakładam, że ten się w czymś specjalizuje, a ja się na tym nie znam, to mu ufam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wsparcie mile widziane, sama jestem ciekawa jak skończy się sprawa tych drzwi wejściowych. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Ja też, więc dwaj czasem znać - co tam w tym temacie nowego :)

      Usuń
  5. Ale tempo. Nie wiedziałam, że to tak szybko idzie. Masz rację z tą papierologią, można się załamać na samym początku, słyszałam to już od kilku osób. W kwestii drzwi bądź nieugięta, może uda się coś fajnego znaleźć, bo rzeczywiście te z marketów to jakaś masakra. Człowiek naogląda się fajnego wzornictwa np. na Pintereście i potem ciężko pogodzić się z ofertą dostępną na rynku. Może się uda, trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Ja też mam nadzieję, że coś fajnego uda się wybrać:)

      Usuń
  6. My w kwietniu zaczynamy rozbudowę naszego domu i aż boję się pomyśleć, jaki to będzie galimatias. Czekam niecierpliwie na relację z prac wykończeniowych Waszego domu. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie prace nie są łatwe, ale czasami warto się pomęczyć, żeby później żyło się lepiej. Oczywiście będę pisać jak nam idzie wykańczanie i urządzanie wnętrza, ale na to trzeba będzie jeszcze trochę poczekać:) Pozdrawiam

      Usuń